Witajcie na moim blogu. Zapraszam do lektury

ZDUMIENIE I

Spodziewałam się czarnowłosego wesołka, a na spotkanie przybył rudowłosy sceptyk stanowczo manifestujący dystans do świata. Od tego momentu zdziwieniom nie było końca.

 

ZDUMIENIE II

Zdarzało mi się ulegać pokusie definiowania: introwertyk, ekstrawertyk, egocentryk, taki inteligentny, empatyczny, umie to, tego nie umie, byłby znakomitym tym lub tamtym. Złudzenie wszechwiedzy, która jest niczym innym jak dalece posuniętą kontrolą, bardzo często utożsamiane jest z byciem dobrym rodzicem. Być może wynika to ze strachu, lęku przed rodzicielską nieudolnością.

 

ZDUMIENIE III

Jakiś czas temu przyszedł do mnie syn na mecz; towarzyszył mu ulubiony kolega. Futbol interesuje mnie umiarkowanie, ale perspektywa spędzenia razem na kanapie 1,5 godziny czyni ze mnie namiętnego kibica. Zresztą mam niejaką wprawę po dziesiątkach meczy obejrzanych w przeszłości. Wyruszyłam więc w podróż sentymentalną i przyglądałam się mojemu dorosłemu dziecku.
(Podróżowałam i zerkałam bardzo dyskretnie, przez chwilę tęsknie wspominając czasy, kiedy mogłam, dziwiąc się i zachwycając, korzystać z innych zmysłów. Aż do momentu, kiedy się okazało, że węch to pozbawiony skrupułów i taktu konfident, szpieg oraz intrygant i, choć to mój, jako strażnik wspomnień, ulubiony zmysł, w relacjach z nastoletnimi dziećmi okazywał się podle nadgorliwy).
Patrzyłam i słuchałam rozmowy na tematy zupełnie mi nieznane. Przestałam zwracać uwagę na treść, rozmowa na dwa głosy o przyjemnych tembrach i intonacji stała się akompaniamentem do czytania wiadomości – sformułowanych w gesty, grymasy, sapnięcia – napisanych przez nieokiełznane geny.

 

ZDUMIENIE IV

Synowie są dwoma, jakże różnymi bytami, a tak naprawdę jednym: najwspanialszym i najbliższym, a jednak najbardziej odległym, nieprzeniknioną zagadką. Nie ma szansy, by ją rozwikłać. Lepiej pojąć to szybciej niż później.

 

ZDUMIENIE V

Dziwi mnie i bawi, że mogłam mieć jakiekolwiek oczekiwania czy wyobrażenia, w tym idylliczne mrzonki, na temat macierzyństwa, nieustająco przygody mojego życia: od niego się wszystko zaczyna, przez nie wszystko się dzieje.

 

ZDUMIENIE VI

Zdumiewa mnie miłość będąca zawłaszczaniem. Mamy dzieci, jak zresztą wszystko w życiu, tylko na chwilę. Są w nim gośćmi, najdroższymi, wpadły z krótką wizytą, godne ich podjęcie to sprawa najwyższej wagi. I to wszystko. Aż wszystko.

 

ZDUMIENIE VI

Kiedyś nasze istnienia były jak jedno, ale opuszczanie gniazda stopniowo i nieuchronnie rozluźniło więzy. Początkowo wydawało się to abstrakcyjne i trudne. Potem zaskoczyło mnie odkrycie, jak bardzo cieszy mnie przypatrywanie się z zaciekawieniem, często z radością i dumą, niezmiennie z troską (pogodziłam się z jej natrętną obecnością), jak rozpoczynają własne. Jak biorą za nie odpowiedzialność.

A najbardziej mnie zdumiało – i zachwyciło! – odzyskanie własnego życia.

 

 

WCIĄŻ SIĘ ZDUMIEWAM

Udostępnij
Napisała:

Nic nie jest takie, jakim się wydaje.

BRAK KOMENTARZY

NAPISZ SWÓJ KOMENTARZ