Witajcie na moim blogu. Zapraszam do lektury
 

MOJA PRZYJACIÓŁKA ŚMIERĆ

Kiedy słyszę, że po prawej stronie jest życie, a po lewej śmierć, nie mogę się nadziwić, że można te dwa pojęcia od siebie oddzielić. Dla mnie one są nierozdzielne.

Krystyna Miłobędzka

 

Wszechobecny zapach chloru i tak nie zabija zapachu choroby i smutku. I śmierci, zastanawiam się, przecież jest ona nieodłącznym elementem życia, może na onkologii bardziej niż gdziekolwiek indziej.
Wcześniej mijam hospicjum domowe i myślę o jego pięknej idei przywracającej właściwą rangę śmierci, a tym samym – życiu. I nie chodzi o zdewaluowane przesłanie „carpe diem”, to banalne, wręcz nietaktowne w tym miejscu.

Wartość śmierci została zdeprecjonowana, bo na wszelkie sposoby udajemy, że jej nie ma. Mniej lub bardziej rozpaczliwie pragniemy zatrzymać młodość, ageizm jest bezsprzecznym faktem, a kult siwej głowy brzmi jak bajka o żelaznym wilku. Bierzemy udział w stadnym głupstwie, jakim jest Halloween. Daliśmy sobie wmówić, że jest to niewinna zabawa, albo dzieło szatana. Tymczasem, jak sądzę, ani jedno, ani drugie. I choć już słyszę pobłażliwe „przesadzasz”, uważam, że to jeden z przejawów zagłuszania lęku przed śmiercią.

Śmierć jest nieodłącznym elementem życia.

(Nie widzę jednak powodu, aby zabraniać dzieciom zabawy, nie ma potrzeby, by ją, nomen omen, demonizować. Być może warto w stosownym momencie porozmawiać z nimi, sytuując zjawisko we właściwym kontekście. Podejmowanie tematu śmierci z dziećmi, bardzo często w tej kwestii po prostu lekceważonymi, osamotnionymi ze strachem i licznymi pytaniami, to zupełnie osobne zagadnienie.)

Świadomość śmierci, jej obecność w życiu jest nieodzowna z co najmniej kilku powodów. Dwa z nich wydają mi się szczególnie istotne.
Myślę, że człowiek przez całe życie jest samotny (to nie żadne żale, tak po prostu jest), a najbardziej w chwili śmierci. Nie ma chyba większego aktu humanizmu niż towarzyszenie umierającemu.

Dla przeciwwagi – czuję ciężar napisanych słów – kiedyś słyszałam piękną opowieść: w pewnym plemieniu śmierć nazywana jest przyjaciółką siedzącą na ramieniu. Jej bliskość to nie znane nam ponure „memento mori”, tylko łagodne napomnienie: jestem blisko, ciesz się życiem.

 

To może być początek pięknej przyjaźni.

Tagi wpisów
Udostępnij
Napisała:

Nic nie jest takie, jakim się wydaje.

BRAK KOMENTARZY

NAPISZ SWÓJ KOMENTARZ