Witajcie na moim blogu. Zapraszam do lektury
Między tym, co widzialne i niewidzialne, możliwe i niemożliwe, między dniem i nocą, młodością i dojrzałością, marzeniem i rzeczywistością, odwagą a szarżą, głupotą.
Między tym, co chcę, a co mogę i tym, co chcę, a co muszę (bo inaczej się uduszę: http://www.niejestemprzezroczysta.pl/?p=6028).
Pomagają, czy ograniczają? Bywają drogowskazem, czy z definicji ograniczają?
Niejednokrotnie wyznacza je czas.

 

Granice.

 

Ostatnio przypuszczono atak na moje, tędy i owędy, uparcie i nachalnie, co początkowo szczerze mnie rozzłościło. Złość pociągnęła za sobą, niczym nitkę, niezawodnie czujną refleksję. by ta ją szczęśliwie spacyfikowała i kazała porzucić próby odpowiedzi na beznadziejnie retoryczne pytanie: dlaczego ludzie naruszają granice innych? Moją uwagę zajęło bowiem usytuowanie granic, jakże znamienne, w języku. Byłam bezgranicznie zafascynowana.

Ruch wyznacza granice mojego ciała, uwalnia granice myśli.

Wszystko ma swoje granice! – Ktoś się obrusza, pragnąc zamanifestować brak zgody na coś, swoją stanowczość, poprawić sobie samopoczucie. Często jednak ta manifestacja nie wykracza poza werbalne deklaracje.

Czy jednak wszystko? Nie, bo ludzka głupota ich nie ma, może być bezgraniczna, także naiwność, ale i miłość, nadzieja, poświęcenie.

Nie zna granic ni kordonów – zapewne i głupota właśnie, bezczelność, tupet, chciwość, bezmyślność, egoizm, okrucieństwo; niejeden człowiek ich nie zna.

Przekraczanie własnych poczytywane jest za sukces, cudzych – za nietakt. Przyzwoitości razi, wytrzymałości imponuje. Rozsądku – to zależy od sytuacji.

Znajomość własnych być może ustrzeże przed rozczarowaniem, pomoże osiągnąć zadowolenie, spełnienie. Wyznaczanie ich sobie uczy dyscypliny.

Kochanie kogoś bez granic może tę osobę bezgranicznie uszczęśliwić lub doprowadzić do granic wytrzymałości. Nigdy nie wiadomo, gdzie obiekt uczuć stawia swoje granice.

Niemniej czasem warto lub nawet trzeba posunąć się do ostatecznych granic. Niewykluczone, że i kosztem wyczerpania posuniętego do… ostatecznych granic.

Granice utworzone przez przyrodę: rzeki, góry, morza, naturalne granice państw, nie budzą w nikim sprzeciwu, raczej oczywistą zgodę, podziw. Te ustalone przez człowieka – począwszy od braku akceptacji, przez bunt, rozpacz, sprzeciw, po gniew, zazdrość, chciwość mające wyraz w tak czy inaczej okazywanych roszczeniach.

Przejść, przedostać się, przeprawić, uciec przez zieloną granicę. Strzec, bronić granic.

Kiedyś wyjazd za granicę był marzeniem, czasem koniecznością, potem oczywistością, teraz niewiadomą, znowu marzeniem. Życie za granicą może być realizacją pragnień lub ponurym, samotnym życiem emigranta.

 

Tu jest granica mojego tekstu.

 

“Granice mojego języka są granicami mojego świata”.
Ludwig Wittgenstein

DIE GRENZE

Tagi wpisów
Udostępnij
Napisała:

Nic nie jest takie, jakim się wydaje.

Ostatnie komentarze
  • Jak madrze PrzemyslanY tekst! Anglik powiedzialby : It made me think!

    • Pomyślałam sobie o wizach. Chyba w przeróżnych relacjach też je sobie dajemy, lub też ich odmawiamy.
      Po prostu, niektórym dajemy prawo do przekroczenia naszych granic, nie zawsze będąc świadomymi konsekwencji. To samo w drugą stronę.
      Jednak odebranie komuś prawa “wjazdu” nie jest już tak łatwe.
      Morał z tego taki: waż komu przybijasz pieczątkę, bo tuszu może Ci zabraknąć …. 😉

  • Pomyślałam sobie o wizach. Chyba w przeróżnych relacjach też je sobie dajemy, lub też ich odmawiamy.
    Po prostu, niektórym dajemy prawo do przekroczenia naszych granic nie zawsze będąc świadomymi konsekwencji. To samo w drugą stronę.
    Jednak odebranie komuś prawa “wjazdu” nie jest już tak łatwe.
    Morał z tego taki: waż komu przybijasz pieczątkę, bo tuszu może Ci zabraknąć …. 😉

NAPISZ SWÓJ KOMENTARZ