Witajcie na moim blogu. Zapraszam do lektury

Ukazała się biała, błękitna, nawet trochę sina, nieprzejrzana. Spodobała mi się od razu, mimo że dość nachalnie dawała o sobie znać: nieprzerwanie ulegała metamorfozie w dotkliwie zimne kropelki, którymi wiatr siekł ze złośliwym upodobaniem. Właściwie coraz bardziej nią nasiąkałam.

Morze ukrywało się za zasłoną, jednak nie niepamięci – tonęło we mgle, najwyraźniej niewiele sobie z tego robiąc.

Mgła melancholii za to utrzymywała się na stałym, oswojonym poziomie, równoważona przez powitalną euforię, dotąd nieodwzajemnioną, co właściwie nigdy mi nie przeszkadza, przyzwyczaiłam się.

Nieoczekiwanie jednak, po tylu latach znajomości, trwaliśmy w chwilowej harmonii – morze spowite mgłą, ja z zamglonym ze szczęścia spojrzeniem.

Tagi wpisów
Udostępnij
Napisała:

Nic nie jest takie, jakim się wydaje.

Ostatnie komentarze
  • Mgła=Melancholia
    Mam podobnie…

NAPISZ SWÓJ KOMENTARZ